Jeep Commander - Powrót w wielkim stylu

Klasycznie wielki, klasycznie kanciasty i klasycznie terenowy - taki jest Commander, auto z tradycyjnym wyglądem i zaawansowaną techniką. Debiutujący w 2005 roku Commander, to auto łączące cechy zdawać by się mogło niepołączalne - klasyczność z nowoczesnością. Tradycyjny dla starszych Jeepów wygląd sprytnie maskuje technikę XXI wieku, którą auto w dużej mierze przejęło z modelu Grand Cherokee. Commander jest także pierwszym autem Jeepa, który może wziąć na swój pokład aż siedem osób. Klasyczna sylwetka

Styliści projektujący Commandera, mieli za zadanie powrócić do korzeni Jeepa, robiąc to w wielkim stylu. I - co tu dużo mówić - spisali się na medal. Kanciaste kształty już na pierwszy rzut oka przypominają takie modele jak Wagoneer czy Cherokee I, a potężne rozmiary nadają autu solidności. Nie jest to może zbyt fotogeniczny pojazd, ale za to robi niesamowite wrażenie na innych użytkownikach dróg! Ciekawym detalem jest motyw ozdobnych śrub, który umieszczono w wielu miejscach nadwozia i kabiny. Uwagę zwracają także atrakcyjne relingi dachowe zachodzące na klapę bagażnika. Wnętrze dla siedmiu osób

Nawiązanie do klasycznych kształtów, widać także we wnętrzu Commandera. Wygląda to trochę topornie, ale proste kształty skutkują prostotą obsługi. Jakość wykończenia? Jest nieźle, ale europejscy rywale oferują lepsze materiały. Przestronność? Z przodu mamy do dyspozycji ogromną ilość miejsca, a z tyłu… a z tyłu już niestety nie. Siedzący na tylnej kanapie nie będą co prawda narzekać na miejsce nad głową (a to dzięki podwyższeniu dachu za słupkiem B), ale na nogi już tak. No cóż, trzeba było zostawić trochę miejsca dla pasażerów 3. rzędu siedzeń, gdzie w miarę wygodnie mogą podróżować tylko dzieci. I to tylko na krótkich dystansach, bo w tej konfiguracji siedzeń bagażnik ma symboliczne 170 litrów. Po złożeniu dwóch ostatnich rzędów, pojemność ta wzrasta do 1775 l. Przestrzeń ta ma ponadto regularne kształty. Czyli jak - wymarzona furgonetka? Raczej nie, tym bardziej z super-nieoszczędnym benzynowym silnikiem Hemi.CRD dla Europy

Commander sprzedawany jest w Polsce w dwóch wersjach silnikowych. „Benzyniaki” reprezentuje potężna jednostka 5.7 V8 Hemi. Jej 326 KM i 508 Nm nie mają żadnych problemów z rozpędzaniem tego niezbyt aerodynamicznego, 2,3-tonowego kolosa. 7,5 s do „setki” i 200 km/h prędkości maksymalnej to wartości świetne dla terenówki. Spalanie na poziomie 17 l/100 km nie powinno w tym przypadku dziwić. Przy spokojnej jeździe można „zejść” trochę niżej, bo silnik pracuje wtedy bez czterech cylindrów. Kto chce rzadziej odwiedzać stację paliw, powinien wybrać - wg mnie udanego - 3-litrowego diesla. Jednostka CRD z Mercedesa ma 218 KM i potężny moment obrotowy wynoszący 510 Nm. 10 s do „setki” i 191 km/h „V-max” to wystarczające wartości, a średnie spalanie na poziomie 12 litrów można uznać za przyzwoite.Teren? Asfalt? Jedź gdzie chcesz!

Commander nie ma problemu, i tu, i tu. Na bezdrożach wydaje się niepokonany, a na asfalcie zachowuje się wyjątkowo pewnie. W tych pierwszych warunkach docenić należy standardowy reduktor oraz układ napędowy Qadra-Drive II posiadający przedni i tylny mechanizm różnicowy. Na drogach utwardzonych natomiast, nie do przecenienia jest konstrukcja podwozia. Auto prowadzi się precyzyjnie i stabilnie, choć trzeba uważać na jego przechyły.Akceptowalne koszty

Samochód kosztuje niemało, ale oferuje za to bogate wyposażenie poprawiające wygodę i bezpieczeństwo pasażerów. Standardowo ma także wiele mechanizmów terenowych. Nasuwa się tylko pytanie - po co?